• 1
  • 2
  • 3

Wypowiedź - Kapłan i poeta część 3

Tam właśnie i wtedy ... rodziło się moje pierwsze wielkie powołanie ... bycia poetą. Pani Marta Aluchna?Emelianow była dla mnie opatrznościowa. Miałem z nią dziesiątki spotkań, w czasie których z heroiczną cierpliwością i życzliwością pochylała się nad moimi tekstami i analizowała ze mną linijkę po linijce. Uczyła mnie budować metafory, usuwać zbędne słowa, szukać określeń nowych i zaskakujących, uczyła mnie skrótów myślowych. Długo by o tym mówić. Uczyła mnie po prostu pisać wiersze. A że była nauczycielką znakomitą, a ja uczniem chyba nie najgorszym, no to trochę się nauczyłem tego poetyckiego rzemiosła. Wiele kochanej Pani Marcie zawdzięczam w tym względzie. Pytam sam siebie do dziś, dlaczego się mną zajęła? Być może dostrzegła we mnie pasję i jakiś zalążek ... talentu (?) Była wspaniała ? jako człowiek, jako nauczycielka, jako poetka. Była prawdziwym przyjacielem dla mnie, jako kogoś dużo młodszego, kto wiedziony nadprzyrodzoną siłą (tak to dzisiaj widzę) próbował odkryć w sobie zew poety. Pamiętam też jak bardzo cieszyła się wraz ze mną, gdy wreszcie z kilkuletnim opóźnieniem, ale ukazał się mój debiutancki zbiorek poetycki ?Zza siódmej skóry? (Wydawnictwo Poznańskie 1978) i spotkał się z uznaniem ówczesnych krytyków. A przecież mieszkałem daleko od opiniotwórczych środowisk, nie miałem z nimi żadnych relacji, a tym bardziej układów.

Trzy lata po wydaniu debiutanckiego zbiorku wstąpiłem do Zgromadzenia Księży Marianów (lato 1981 r.) ? i postanowiłem zerwać z pisaniem wierszy. Naprawdę chciałem wziąć rozwód z poezjowaniem. Stąd dwunastoletnia przerwa między pierwszą a drugą moją książką! Intencją moją było ofiarować Panu Bogu wszystko, także to, co było moją pasją. Byłem zdecydowany przestać pisać poezję. I uczynić z tego ... ot taki bukiecik dla Stwórcy ...

Ale wiersze wracały do mnie, niepokoiły. Jakaś przemożna siła zmuszała mnie do zapisywania myśli. Tak więc rozwód się nie udał. Ale mówiąc żartobliwie, to nie ja ją, ale ona ? poezja ? po raz drugi mnie wybrała. Tajemniczy święty imperatyw nakazywał i nakazuje mi być wiernym tym natchnieniom. Odczytuję to jako odpowiedź Pana Boga. Poezjowanie uważam odtąd za moje drugie powołanie ? równoległe do kapłaństwa; choć właściwie ono było pierwsze, przed decyzją zostania księdzem. I w jakimś stopniu ono doprowadziło mnie do kapłaństwa, bowiem zawsze zmuszało do skupienia i stałej refleksji. Piszę zaś na marginesie codziennych obowiązków.

Od początku tematyką moich wierszy był ludzki los, ale pokazywany w jakimś wybranym fragmencie biografii człowieka, w jednym błysku. I zauważam, też z perspektywy czasu, że to wszystko zawsze było prześwietlone Bożym światłem. Mam na myśli Boże Prawo, mówiąc jeszcze inaczej Dekalog. Najpierw to było bezwiednie czynione, a potem już świadomie. Nigdy ponadto nie używałem w swoich wierszach języka wulgarnego, nie opisywałem gorszących zjawisk ludzkiego życia, choć wiadomo, że jest to jedna z przypadłości natury człowieka, osłabionego grzechem pierworodnym. I choć niektórzy pisarze żywią się głównie tą sferą ludzkich przeżyć, a nawet poeci po nie sięgają, ja od niej uciekałem jak najdalej. Ale oczywiście potem jako kapłan i spowiednik tym bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, jak częsta i trudna to sfera ludzkiego losu. Ile trzeba łaski Bożej oraz ile wysiłku ze strony samego człowieka, by sobie z tym poradzić. Piszę więc tak, by człowieka pocieszać, wzmacniać, a nawet rozweselać. Wyznaję, że od lat modlę się codziennie za swoich czytelników, a kończąc dzień, zawsze ich błogosławię. Między innymi właśnie moich kochanych czytelników powierzam Panu Bogu, błogosławiąc ich.

W pierwszym okresie mojego intensywnego poezjowania, a dochodziłem wtedy do trzydziestego roku życia, nastąpił wysyp erotyków. Ja nawet w debiutanckim tomiku ?Zza siódmej skóry? zamieściłem ich kilkanaście w osobnym cyklu zatytułowanym Sny na sprzedaż. I zamierzam je w jakimś najbliższym wyborze mych wierszy przypomnieć czytelnikom, bowiem wiele osób do dziś chwali te wiersze, a niektórzy (zwłaszcza moi zakonni współbracia) twierdzą, że w tej tematyce jestem najciekawszy, że to są najlepsze moje utwory. Oczywiście uważam to za dowcipną ?podpuchę?. Jako ksiądz nie będę przecież pisywał erotyków. Ale obiektywnie stwierdzam, patrząc na nie dziś, że są dobre. Niech więc zostaną przypomniane jako świadectwo mojej wówczas kawalerskiej biografii. To będzie ewentualnie taki niezły smaczek przyszłej książki. Zaznaczam, iż są one bardzo subtelne, zaskakujące w swym uduchowieniu, tak więc prawie mistyczne. Może więc mi nie zaszkodzą, a innych nie zgorszą.
Tak sobie myślę, że poezja jest najbliżej Ewangelii, najbliżej mistyki, najbliżej ? ośmielę się to powiedzieć ? prawdy. Choćby to były właśnie erotyki. Jest to wszak też jakiś odblask tej samej jednej, wielkiej Boskiej Miłości, w której i nasze małe miłości kiedyś odnaleźć będzie można. A ileż jest miłości czysto duchowych, ofiarowanych Stwórcy jako ofiara; bo z niej ktoś zrezygnował dla celów wyższych. I dlatego na szczyty artyzmu w tej tematyce wchodzą poeci wówczas, kiedy projekcja miłosnych aktów dzieje się przede wszystkim w sferze ich wyobraźni, pragnień, marzeń, bowiem tych rejonów w człowieku, choćby najpiękniejsza rzeczywistość, nie doścignie. Może się mylę. A może jednak nie.

Pisanie wymaga koncentracji, skupienia, uwagi. Tak zresztą jak modlitwa. I jest to rodzaj modlitwy. Na pytanie więc, czy przeszkadza mi to w kapłaństwie, bez wahania odpowiadam ? nie. Pisanie wierszy w moim przypadku jest jakby uzupełnianiem kazań, w których głosi się Dobrą Nowinę. Wiersz, tak jak i kaznodziejstwo, ma za zadanie głosić prawdę i tylko prawdę. Ma odkłamywać rzeczywistość. Ma ujawniać wszelkie zagrożenia, które wiodą człowieka do grzechu i skrzywdzeń, tym samym do cierpienia. To jest ta sama misja. Tematem mojej wspomnianej pracy magisterskiej, kończącej studia teologiczne, była analiza poezji religijnej pod tym kątem: ?Kerygmat w poezji ks. Jana Twardowskiego?. Trzeba było wykazać na przykładzie licznych fragmentów wierszy tego poety, jak on głosił Ewangelię. I czy głosił. Ano głosił. Całe zresztą życie poświęcił temu. I czynił to pięknie. I nawet z humorem, co świadczy o jego niezwykłym talencie; gdyż jeśli się połączy prostotę wyrażania myśli z mądrością, a doda do tego jeszcze humor, dowcip ? no to wówczas już osiąga się pełnię. Taki ?koktajl? nie tylko wzmacnia ducha, ale i ciało. I w tym odkrywam ten niebywały sukces poezji ks. Jana. Nawet dla dorosłych pisał jak dla dzieci. A przecież dorośli to duże dzieci. Trafił więc w dziesiątkę. W jednej z rozmów, kilka lat przed śmiercią, wyznał mi: ?Janusz, ja miałem szczęście w życiu, Pan Bóg mi bardzo błogosławił.? A po chwili namysłu dodał jeszcze: ?Bez pomocy Pana Boga, to pies z kulawą nogą o mnie by nie słyszał?.
No przecież to jest urocze i prawdziwe w każdej sylabie. Taki był ks. Jan.

Wyszukiwarka

Niech się stanie

Informujemy że istnieje możliwość zakupu przez internet tomiku.
niech_sie_stanie_m
Tomik jest do nabycia w oficynie wydawniczej ŁośGraf - zobacz.
Tel. (22) 624-88-15.

Kamienne ścieżki


kamienne-sciezki-index

Najnowszy tom poezji - zobacz więcej

Ilu nas jest online

Odwiedza nas 27 gości  

Wypowiedź - Kapłan i poeta

Jak to jest? Pytanie to czasami słyszę na spotkaniach autorskich albo w prywatnychkaplan-poeta rozmowach. Zjawisko bycia księdzem i poetą jest dla nasze-
go kraju specyficzne (w innych krajach to zjawisko w takim wy-
miarze podobno nie występuje), bowiem jest sporo takich księży (można ich naliczyć stu dziewięciu) ...

Wyznanie poety

Dziwię się niezmiernie szybkości upływania czasu. Trzydzieści lat. To dużo. wyznanie-poetyAle pytam sam siebie: kiedy to minęło? Ten okres pokrywa się mniej więcej z cza-
sem mojego pobytu w Zgromadzeniu Księży Marianów. Jesienią 1978 r. w Wydawni-
ctwie Poznańskim ukazał się mój tomik "Zza siódmej skóry"...

Pozostawić po sobie ślady, czyny miłości

Czy można pisać o poecie? O poecie się nie pisze,pozostawic-slady trzeba czytać jego wiersze. Poeta, jeśli przypo-
mnimy Platona, jest "tylko" przekaźnikiem, medium, przez które przemawia muza. Ko-
ńczy się 2008 rok. Był on szczególnie ważny dla księdza Janusza Kobierskiego, marianina i poety. Obchodził bowiem trzydziestolecie ...
Poezja księdza Janusza Adama Kobierskiego, choć od początku jest jednorodna, nazywana bywa przez krytyków różnymi określeniami. Piszą o niej jako o poezji religijnej, kapłańskiej, antycznej, kulturowej, biblijnej... jest przecież autorem tomiku z licznymi wierszami z Ziemi Świętej.
Ta współczesna poezja księdza poety jest na tyle uniwersalna, że trafia do Czytelników o różnych gustach literackich.