• 1
  • 2
  • 3

Wypowiedź - Kapłan i poeta część 2

Ale o dziwo ? i o zgrozo ? owoce myśli ludzkiej w naszych czasach, uściślając ? w naszym kraju, nie są w cenie. Choć jest na nie ogromne zapotrzebowanie, jak zawsze. A opłacane są w sposób symboliczny, znikomy, barbarzyńsko niesprawiedliwy. Przeciętny twórca w Polsce ze swej twórczości nie wyżyje. Ba, umrze z głodu. W krajach zachodnich, w USA podobno jest całkiem dobrze. Ale to jest ciągle inny świat. A popatrzmy ? dwie nagrody Nobla w ostatnich dziesięcioleciach przypadły Polsce i właśnie za poezję (Czesław Miłosz, Wisława Szymborska).
Ale i poza Polską najczęściej ktoś z taką pasją, z takim powołaniem łączy poezjowanie z pracą zawodową. Oto wielki poeta Konstandinos Kawafis z Aleksandrii dziesiątkami lat chadzał do biura, gdzie spełniał (na pewno nudnawą) pracę urzędniczą, by zarobić na codzienny chleb. I jednocześnie pisywał genialne wiersze. Napisał ich stosunkowo mało, może właśnie dlatego, że nie miał wiele czasu na tę pasję, którą nosił w sobie. Ale na tyle ta praca była jednak spokojna, że coś tam jednak napisał. I okrzyknięty jest największym poetą XX wieku. Czyli, dodatkowy wniosek, nie ilość, ale jakość się liczy.
Podobnie urzędniczy żywot wiódł inny uznany poeta Thomas Stearns Eliot. I jakoś godził ją z własną twórczością literacką.
Tak więc w warunkach nawet zwykłego zarabiania na utrzymanie siebie i rodziny ci, którzy tym powołaniem zostali obdarowani tworzą, choćby kosztem wypoczynku oraz snu. Bo to jest pasja, to jest imperatyw tak silny, że nie sposób go stłumić lub wygasić.
A jak mają się ci, których los obdarowuje idealnymi warunkami do tworzenia, gdyż są niezależni finansowo? Nie wiem. Ale przypominam sobie wypowiedź Zbigniewa Herberta, kiedy to już na spokojnej emeryturze (na początku lat dziewięćdziesiątych) cały czas miał do swojej dyspozycji, wyznał w wywiadzie, ze zdumieniem dla samego siebie, że tylko około 10% wolnego czasu poświęca na pisanie. Jest to więc problem złożony, szczególnie w przypadku poezji. Pisanie prozy można jakoś zaplanować na każdy dzień. Twórca widocznie może się zaprogramować. Z poezją to nie wyjdzie. Pomysł na wiersz ? natchnienie ? może przyjść bowiem w najmniej spodziewanych okolicznościach. Może nawet zbudzić nocą ze snu. Sam osobiście miałem takie przygody z ?muzą poezji?. Pisanie wiersza jest procesem w dużym stopniu tajemniczym, jest to jakieś misterium. Zresztą w innych dyscyplinach artystycznych proces tworzenia np. obrazu, utworu muzycznego, również przebiega w jakimś ?twórczym amoku?, w natchnieniu, w stanie często niezrozumiałym dla zwykłego człowieka. W wielu książkach można znaleźć opisy takich interesujących scen z życia twórców.
Wracając do początku, w moim przypadku próby układania bardzo prostych sentencji w zdania rymowane miały już miejsce chyba w trzeciej klasie szkoły podstawowej. Nie zwracałem na nie uwagi. Czasami coś z tego się przydarzyło, ale szybko wygasało ? i to na długo. Czytałem, dużo czytałem, ale powieści i opowiadania; oczywiście książki dostosowane treścią do mojego wieku, potem coraz poważniejszą literaturę. Po poezję, ale współczesną, zacząłem systematycznie sięgać, gdy przekroczyłem 20. rok życia. I właściwie od tego czasu datuję moje pierwsze próby literackie. Naprawdę nie umiem jednak wytłumaczyć, dlaczego zacząłem wtedy pisać wiersze. Może sprawiły to studia polonistyczne, zetknięcie ze współczesną poezją polską; z tak znakomitymi autorami jak Zbigniew Herbert, Wisława Szymborska ... Także młodzieńczy napór myśli, charakterystyczny w tym wieku, sprawił, że znalazły one ujście w formułowaniu własnych tekstów. Mówię ?tekstów?, bowiem daleko im było do wierszy. Ta moja wczesna pisanina była moim zdaniem okropna, ale chyba jednak typowa dla kogoś, kto dopiero zaczyna. W tej sporej ilości zapisów, nazwijmy je plewami, jakieś tam ziarenka już (na szczęście) można było znaleźć. Człowiek młody pragnie poznawać świat, wyrażać go w taki lub inny sposób. U mnie to się uzewnętrzniło właśnie tak; poprzez słowo, metaforę, wiersz. A że początki nie były łatwe i nie były udane to może i dlatego nie zachowałem zapisków z tych pierwszych lat. A potem tułaczka zakonna też nie sprzyjała zachowywaniu rękopisów; w sytuacjach bowiem przeprowadzek zawsze się redukuje lub całkiem pozbywa wszelkich papierów. Do dziś pewnych kartek nie mogę znaleźć, a bardzo chciałbym. I nie wiem, czy jeszcze są, czy już ich nie ma.

Ale miałem nieco szczęścia w tamtym okresie życia, bo oto odkryłem, że moją prawie sąsiadką (mieszkającą w pobliżu, nieomal po sąsiedzku) jest świetna poetka Marta Aluchna? Emelianow. Z zawodu była nauczycielką, znakomitą polonistką, a warsztat poetycki miała perfekcyjny. Krytyka literacka to dostrzegała i doceniała w jej twórczości. Ja też byłem polonistą, świeżo upieczonym. Dlatego nie było żadnych trudności w zrozumieniu się wzajemnym. Poznanie osobiste nastąpiło na jednym z pierwszych spotkań KKMP (Korespondencyjny Klub Młodych Pisarzy). Tak się to dziwnie nazywało, ale działalność tego klubu nie była dziwna; była potrzebna, wręcz konieczna dla tej garstki nas młodych zapaleńców ze Słupska i z tamtego regionu (Waldek Mystkowski, Mirek Kościeński, Aldona Żak, potem Wiesiek St. Ciesielski ...). Wspominam te lata jako czas przeuroczy. Nauczycielami naszymi byli: właśnie pani Marta, Leszek Bakuła, zawsze pomysłowy Stanisław Misakowski, inicjator znaczącego wówczas Konkursu Poetyckiego im. Jana Śpiewaka w Świdwinie. Przez kilka lat w zawsze pięknym Słupsku mieszkał nawet Zbigniew Bieńkowski z żoną AdrianąSzymańską. Mówiąc żargonem młodzieżowym, było fajnie.

Wyszukiwarka

Niech się stanie

Informujemy że istnieje możliwość zakupu przez internet tomiku.
niech_sie_stanie_m
Tomik jest do nabycia w oficynie wydawniczej ŁośGraf - zobacz.
Tel. (22) 624-88-15.

Kamienne ścieżki


kamienne-sciezki-index

Najnowszy tom poezji - zobacz więcej

Ilu nas jest online

Odwiedza nas 35 gości  

Wypowiedź - Kapłan i poeta

Jak to jest? Pytanie to czasami słyszę na spotkaniach autorskich albo w prywatnychkaplan-poeta rozmowach. Zjawisko bycia księdzem i poetą jest dla nasze-
go kraju specyficzne (w innych krajach to zjawisko w takim wy-
miarze podobno nie występuje), bowiem jest sporo takich księży (można ich naliczyć stu dziewięciu) ...

Wyznanie poety

Dziwię się niezmiernie szybkości upływania czasu. Trzydzieści lat. To dużo. wyznanie-poetyAle pytam sam siebie: kiedy to minęło? Ten okres pokrywa się mniej więcej z cza-
sem mojego pobytu w Zgromadzeniu Księży Marianów. Jesienią 1978 r. w Wydawni-
ctwie Poznańskim ukazał się mój tomik "Zza siódmej skóry"...

Pozostawić po sobie ślady, czyny miłości

Czy można pisać o poecie? O poecie się nie pisze,pozostawic-slady trzeba czytać jego wiersze. Poeta, jeśli przypo-
mnimy Platona, jest "tylko" przekaźnikiem, medium, przez które przemawia muza. Ko-
ńczy się 2008 rok. Był on szczególnie ważny dla księdza Janusza Kobierskiego, marianina i poety. Obchodził bowiem trzydziestolecie ...
Poezja księdza Janusza Adama Kobierskiego, choć od początku jest jednorodna, nazywana bywa przez krytyków różnymi określeniami. Piszą o niej jako o poezji religijnej, kapłańskiej, antycznej, kulturowej, biblijnej... jest przecież autorem tomiku z licznymi wierszami z Ziemi Świętej.
Ta współczesna poezja księdza poety jest na tyle uniwersalna, że trafia do Czytelników o różnych gustach literackich.