Monolog króla Dawida
Nie spodziewałem się tego.
Byłem przecież pastuchem,
najmłodszym spośród siedmiu braci.
Królestwem moim były łąki,
rozłogi zieleni i błękitu w górze.
Ćwiczyłem się w strzelaniu z procy,
choć na myśl mi nie przyszło,
że to się kiedyś przyda,
że tym sposobem pokonam Goliata,
tę górę mięsa i bezczelnej pychy.
Nie wiedziałem,
że wierne oko Jahwe
wciąż spoczywa na mnie,
że wywiedzie mnie z pastwiska
spomiędzy owiec ojcowych,
zrządzi pasmo przygód,
wojen i tryumfy zwycięstw,
posadzi na tronie i uczyni królem
na całe czterdzieści lat.
Jahwe, o Jahwe…
nie to mi było w głowie.
Pokonał mnie demon lenistwa
i pożądliwości…
A teraz u wrót Szeolu
nie patrzę na czasy chwały.
Odżywają w mojej pamięci
lata najwcześniejsze,
kiedy serce było tak czyste
jak wszystko
tuż po stworzeniu..
Wyszukiwarka
Niech się stanie
Tel. (22) 624-88-15.
Najnowsze wiersze
Najczęściej czytane
Losowe wybrane
Kamienne ścieżki
Najnowszy tom poezji - zobacz więcej